sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 12 "Wygrane życie, czy aby na pewno?"

Teraz byłem pewien, że to tylko sen, ale czy tylko, czy może miał coś do przekazania, nie wiedziałem.„Z resztą nie jestem Ross, żeby się tak wszystkim i wszystkimi dookoła martwić, czy tam przejmować.”- Powtarzałem w kółko w myślach mimo iż nie docierały te słowa do mnie, krzyczałem nimi, ale bezgłośnie w stosunku do tego co było, albo raczej co dalej jest.&
Gdy tylko się wy budziłem z tego niby długiego, ale w snu, na Sali było dosyć tłoczno, mimo, że film się jeszcze nie zaczął. Było widać popcorn porozrzucany po podłodze i stopniach Sali kinowej. Spojrzałem na Laurę, wyraźnie się nudziła, albo i nie. W każdym bądź razie ja tak. Minęła chwila a film się zaczął….Podczas seansu cos tam się działo… Ja próbowałem dużo ( Jak z resztą zawsze, czemu  musi być taki delikatny…. :/) Ale ona cały czas się odsuwała, odpychała mnie, to była bezsensowna godzina. Nie wiem co jej się działo, ale była sztywna, zestresowana, a przecież na pewno to nie była jej pierwsza randka. Ja próbowałem, a ona nie… No przynajmniej mogę pocieszyć się fajnym filmem. Na początku było tak fajnie, ale gdy ludzie się zeszli było coraz gorzej, chyba nie ma sensu dawać jej jakiejkolwiek szansy skoro nie jest jej warta. (OSTRO, w połowie, ale tak, jak lubię ;)) Niby tak bardzo chciała na te „spotkanie” iść… -,-
Po wyjściu z kina poszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce ( nie na kocyku, chyba, że jakby się chciało to i by się to dało …) Wtedy od godziny nareszcie się odezwała….(Juchu!!! :C)- Słyszałeś może o tych przesłuchaniach do serialu Disneya?-Tsa… A co?- Odezwałem się szorstko i sucho, bo co jak co, ale miałem zmarnowany wieczór. Posmutniała, a ja powiedziałem w duchu:„Przetrwam i będę mil…..szy. -,-„-No bo… podobno są duże szanse na choćby najmniejszą rolę…- Powiedziała ciszej i dziwnie krzywiąc twarz. Wtedy przypomniało mi się, że właśnie jutro ogłaszają wyniki i Ross też brał udział w castingach.- No dobra, byłam na nim i chciałabym dostać się właśnie do choćby najmniejszej roli i bardzo mi na tym zależy. Oj..Chyba się za bardzo otwarłam, może lepiej jak cofniesz z głowy to co powiedziałam?- Dobra… Ta laska jest trochę pokręcona, ale miła…-Aha…- Przedłużyłem. Zrobiła minkę typu ;„OJ, jestem dziwna?”- No może troszeczkę…J- Bardzo, nie no nie…
-Byłeś na nich, znaczy na tym castingu?-Y… Nie.-Aha, czemu?-No bo mam już kuz…- Przymknąłem się w ostatniej chwili, bo mogłem się wygadać, a wtedy byłoby… No po prostu źle…-Co? Czy mógłbyś mi powiedzieć, proszę?--Ale ja nic nie mówiłem takiego, tylko, że… No że nie mam talentu. Może coś zjemy?- Szybko zmieniłem temat i nie poruszyłaby raczej tego tematu wnioskując, po tym, co powiedziałem. Byłoby to niezręczne dla niej i jeszcze bardziej dla mnie.-Dobrze.-Ej no wkurzasz mnie.-Podniosłem ton.-A co się stało? –Odparła cienkim, słabym głosikiem. Zauważyłem, że oczy robią się jej szklane i postanowiłem doprowadzić rozmowę do końca.-Weź się wyluzuj… Jesteś taka sztywna i spięta, że się z tobą gadać nie da.-Aleś mnie wystraszył.- Zaczęliśmy się śmiać, a ona stała się nareszcie troszeczkę LUŹNIEJSZA, NIE LUŹNA!Zjedliśmy i luźniej pogadaliśmy, ale nadal uważam, że to nie dziewczyna dla mnie, ale jest sympatyczna. Gdy randka się skończyła, odprowadziłem ją do domu, pożegnaliśmy się i poszedłem sam do swojego, bo co innego mogłem zrobić. Nie było tak źle, ale jednak  bywały lepsze randki. ZMIANA NARRATORA!!! Jest on zmieniony na pierwszoosobowego, wszystkowiedzącego ( nie zawsze) Jeśli się pomyliłam to przepraszam, ale nie jestem pewna, poprawiajcie itd.
Nastał kolejny dzień- ten dzień, w którym mieli ogłosić w szkołach oraz w specjalnym programie telewizyjnym kto się dostał do serialu. Ross wstał, najchętniej poleżałby jeszcze z parę godzin w ukochanym łóżeczku, ale musiał iść do szkoły, chciał się dowiedzieć, chociaż bez problemu zrobił by to bez możliwości pójścia do szkoły, ale mógłby mieć potem inne problemy, albo i nie. Prościej mówiąc po prostu chciał. W ten jeden szczególny dzień. Miał duże szanse, ale czy o tym wiedział, z pewnością jego znajomi i nieznajomi oraz sędziowie i inne niektóre osoby tak.  Ale czy on sam? W połowie tak, a w połowie nie, wiedział, że na pewno dostanie jakąś rolę, z resztą nawet jedna z osób, które mogły zadecydować o jego pomyślności w rolach serialowych sama powiedziała, że na 100% dostanie ją, choćby najmniejszą i najmniej ważną, choćby to było jedno zdanie, albo nic nie mówiąca osoba bądź rola epizodyczna, która na swój sposób miała by bardzo duży udział. To wszystko nastawiało go na ogłoszenie „wyników” bardzo pozytywnie, skoro miał jakąś tam rolę już zapewnioną. Choć drugą sprawą było to, że jeśli się dostanie, to będzie musiał być dla pewnej osoby bardzo, bardzo wredny. W jaki sposób? Nie wiadomo, ale na pewno będzie musiał sprostać temu zadaniu, jeśli się dostanie,  a na pewno mu się uda, tym się właśnie zamartwiał. &Okazało się, że dzisiaj nie ma lekcji żadna klasa, ale każdy miał przy sobie torbę, tak na wszelki wypadek, albo po prostu nie widzieli o niczym. Natomiast było już wiadomo, że ktoś ze szkoły na pewno się dostał, pytanie zostało jeszcze tylko jedno: „Kto?” I właśnie odpowiedź była zawarta na apelu, który zbyt uroczysty nie był. Wszyscy pięknie stali nagle pan dyrektor wyszła na środek.-Proszę wszystkich o ciszę!- Nagle, jak makiem zasiał zrobiło się cicho, wtem niezbyt wysoka pani na wielkich obcasach kontynuowała.-A więc, jak już pewnie wiecie, z naszej szkoły kilka osób, a może nawet troszkę więcej została przyjęta do filmu, jako aktorzy oraz dublerzy i inne osoby, ale również dostał się nam dodatkowy przywilej, a może nawet można by powiedzieć, że przywileje, gdyż nie są one jednostronne.Jeśli ktoś by teraz nie usłyszał…- Zaśmiała się drwiącą.-Bądź kogoś nie było, albo po prostu nie przedłużając nie dowiedział się o danej sprawie. Nad zegarem szkolnym zostaną wywieszone osoby oraz poszczególne rolę, czyli wszystkie informację dotyczące owej sprawy. Ale będą też wypisane osoby nie uczące się w naszej szkole, które również wybrano. Przypominam, że warto obejrzeć program nadawany na programie NewsTVmOvie „ Wygrane życie” można wiele się dowiedzieć. Tych, którzy…- Większość się już szkoły wyłączyła, ale udawali coś tam, że niby słuchają.- Zostaną wyczytani zapraszam na środek, oraz co niektórych do gabinetu.- „Że też powiedziała tak banalną rzecz” pomyślała większość uczniów.- A teraz proszę o szacunek.- Teraz to można by było wybuchnąć śmiechem, mógłby każdy pomyśleć, albo i nawet wypowiedzieć na głos, bądź tak zwanie „Do ucha”.(raczej nie tak zwanie, ale lubię używać tego słowa, nie wiem dlaczego, jestem dziwna O..o)Ale o dziwo nikt tak nie zrobił, co by się ze wszystkim kłóciło, ale w tym gimnazjum akur Panna „Kwiatek”, a tak przynajmniej ją zwano, gdyż bardzo kochała rośliny podała pani dyrektor Marii kopertę, którą błyskawicznie otwarła, ale lepiej by było użyć sformułowania rozdarła, gdyż właśnie tak zrobiła. Uśmiechała się lekko, wykrzywiała i inne miny ukazała po czym postanowiła przeczytać na głos zawartość, której każdy był niesłychanie ciekawy, no chociaż zdarzały się wyjątki.- Zapraszam na środek.- Przerwała dla dramaturgii, której nie udało się wywołać z wielu powodów, których nie sposób byłoby wymienić wszystkich, gdyż jest ich tak wiele.- Zapraszam na środek.- Znów przerwała myśląc, że tym razem uda zachować taki moment dramaturgii, gdyż wszystko było nagrywane, nie udało się więc pomyślała:
„Jeszcze popróbujemy i może się uda”
- Zapraszam więc na środek.- I znów kolejna próba, ale nadal nie udana.
-Zapraszam więc na środek.- I ponownie cisza, ale tym razem z niespodzianką.
-Może pani wreszcie powiedzieć to, a nie się tak jąkać. Może ma panie te… No te problemy, ale się pani uda, wierzymy!- Wykrzyknął jeden uczeń, a raczej uczniem to chyba nie można było by go nazwać, gdyż uczyć się nie chciał i powtarzał klasę drugi raz. No i zbyt bystry też za bardzo nie był lekko mówiąc.
-Dobrze, proszę ten moment wyciąć.- Zwróciła się do kamerzysty.- A ja Grzesiu poproszę Ci również do mojego gabinetu.- Powiedziała z zaciśniętymi zębami i sztucznym uśmiechem.
-Jest… Dostałem się!!! – Skakał uradowany, myśląc to co myśląc, dziwne, że się do szkoły w ogóle dostał.
-Ach ten poziom żartów w naszej szkole, uwielbiamy je.- Wykręciła się w bardzo dziwaczny sposób dyrektora poprawiając swoją prosta, fioletową spódnicę przed kolana.- Więc nie przedłużając dostali się.- Powiedziała wolno, tym  razem bez przerwy, choć być może pojawiła się, ale nie dało się jej zauważyć, w porównaniu do tego, jak wolno wymawiała poszczególne słowa.- Zapraszam  …(no acha) brawa!!!- Ross skrzywił się na same jego imię, stracił nadzieję.- Dostał on rolę Dallasa, nie jest co prawda to główna rola, ale bardzo gratuluję Ci.- Podała mu rękę, a on sztucznie się uśmiechnął. Ona zawsze potrafi zepsuć komuś humor, ale w przypadku Rossa, było odwrotnie, o mało nie oderwał się od ziemi i nie pofrunął daleko ponad chmury w niebiosa, ale było zdecydowanie za wcześnie, gdyż nie znał swojej roli.
-Teraz zapraszam do mnie tutaj Lueley Lay oraz Kim. – Gdy podeszły kontynuowała.- Teraz mamy taki wyjątek, gdyż nie dostałyście żadnej roli, tylko będziecie występować jako kaskaderki oraz tancerki., również Wam gratuluję. Następnie teraz pragnęłabym zaprosić  do nas tutaj osobę, która dostała główną rolę. Ross Lynch, zapraszam.- Blondynek  promieniał radością, nie spodziewał się aż takiej wielkiej roli, aż z zdumienia, nie wyszedł tylko rozmyślał.

-Ross, choć tutaj, nie wstydź się.- Przebudziła go dyrektorka, słychać było chichot niektórych osób, ale on nie przejmował się tym, w końcu spełniło się jego marzenie, więc ruszył na przód nie oglądając się w tył. Szedł dumny z siebie, ale również zadowolony, że jego „koleżanka” również dostała się, wprawdzie nie była to jakaś wielka rola, ale jednak ją zdobyła.
Wciąż wyczekiwał na jego „byłą”, gapił się dziwnie na dyrektora szkoły, jakby za zauważenie grudki łupieżu miał dostać milion dolarów.  Wiele osób zostało wyczytanych, ale ona nie.
„A co by było gdyby ona nie została jednak wybrana,  gdybym musiał stawić czoła komu innemu, gdybym miał zranić kogoś, kto nie zawinił ani trochę albo gdybym się swoim zachowaniem ośmieszył lub  nie udałoby mi się to? A może było by lepiej gdybym nie brał udziału w przesłuchaniach, nie musiałbym wcale nikomu być kulą u nogi. ”- Zamartwiał się Ross, a jego mina coraz bardziej zaczęła przypominać taką, jak ze sceny z horroru, jakby patrzał na śmierć bliskiej osoby. Powinien się cieszyć, że udało mu się dostać do ekipy serialu, choć w rzeczywistości był to dla niego jeden wielki początek, który mógłby zapoczątkować dalsze szczebelki wzbijania się w stronę kariery, w jego przypadku było zupełnie odwrotnie, przynajmniej po części. Dalsze jego zamartwiania przerwała dyrektor:-A więc to już koniec, bardzo wszystkim wam gratuluję, nawet tym , którzy się nie dostali. Było to dla Was wszystkich miłe doświadczenie i mam nadzieję, że będzie ich jeszcze wiele. A teraz zapraszam wszystkich do pokoju,  a reszta może iść do domu.(hehe xD przeczytaj jeszcze raz to zdanie)- Pożegnała się ze sceną i swoją rolą w akademii i czym prędzej pognała do gabinetu. A za nią co niektórzy. Ross przekręcał się  w lewo,  w prawo i w inne strony, szukając pewnej blondynki, która złamała mu serce. Lecz wciąż nigdzie jej nie widział, ani nie słyszał, jak wyczytywaną ją, jego myśli stawały się coraz mroczniejsze, przewidywał już najgorsze scenariusze, a jego wyraz twarzy z każdą chwilą pochmurniał jeszcze bardziej niż wcześniej. Biegał, jak oszalały po korytarzu, w celu znalezieniu jednej osoby, ale bez skutku.  Po chwili coś go oświeciło.-Pewnie jest w gabinecie, jak reszta!- Krzyknął głośno, a wszyscy się na niego dziwnie patrzeli.- Dopiero teraz się skapnął, że ta wypowiedź była źle sformułowana i bez sensu wypowiedziana.-No, kiedy się zorientowałeś, dziwne, że w ogóle się dostałeś… -,- ?!- Jeden rudowłosy, niski chłopak, któremu chyba było nie brak pewności siebie, bo gdyby trafił na inną osobę z pewnością dostało by mu się. Ale blondynowi zrobiło się jedynie trochę przykro i prawie nie zważając na nic poleciał, jak błyskawica w stronę gabinetu i wreszcie do niego wszedł, po drodze napotkał na trzydziestoosobową kolejkę, ale nie zorientował się po co ona jest. A gdy tylko wparował ro gabinetu, dziesięciorga oczu wpatrywało się w niego, a on zmuszony był powiedzieć „ przepraszam i już miał otworzyć drzwi, a odezwał się głos, zauważył również, że spośród pięciu osób przesiadujących w pokoju jedna z nich to Kim no i oczywiście Noach. Znowu spotkał tego debila, ich losy się na prawdy zbiegły, ku nieszczęściu i to obustronnemu:-Jak już tu jesteś to możesz zostać, ale w przyszłości postaraj się nie spóźniać.- To był głos pani dyrektor.-Dobrze.- Odpowiedział blondyn, siadając na wolnym krześle.-Proszę, tutaj jest rozkład ról, także twojej oraz opis programu, zgoda, którą musi wypełnić rodzic i tego typu rzeczy.- Podoła mu gruby stos kartek spięty jakimś cudem spinaczem biurowym ta sama osoba.-Hej.-Szepnęła dziewczyna tego samego koloru włosów do Rossa.-No cześć.- Odpowiedział, po czym dyrektor zaczęła obmawiać.-Już to mówiłam, ale skoro już tutaj jesteś to powtórzę.-Spojrzała na brązowookiego blondyna.- Otóż miejsce nagrań, będzie bardzo daleko, więc można, ale nie trzeba zabrać ze sobą bliską osobę, opiekuna, kogokolwiek .Oczywiście nie będzie ona mieszkała razem z wami,  będzie miała mieszkanko nie duże, ale przytulne z tego co wiem, jakieś 10, 20 kilometrów od internatu. A no i będzie ono darmowe, wytwórnia zakryje wszystkie koszty. Za dwa tygodnie jest spotkanie, wszyscy mają na nie przyjść bez wyjątków, chyba, że to coś poważnego. Więcej dowiecie się w programie telewizyjnym.To mniej więcej na tyle, zawołajcie następnych.-Dowiedzenie.- Rzucili wszyscy niezbyt entuzjastycznie zgodnym chórem i pognali, albo  tylko Ross do domu, on nie zauważył. Podleciał do plecaka, schował ważny dokument do atlasu, dotychczas jego najgrubszej i największej książki, następnie do szafki przebrać się, zrobił to w oka mgnieniu, po czym poleciał w stronę domu.&Była już ta godzina, za pięć minut miał się zacząć program, a on mógł wreszcie dowiedzieć się większości o serialu oraz rolach. Mógł spojrzeć do papierów, ale ostatecznie zdecydował, że lepiej będzie gdy zobaczy program. Poszedł do kuchni zrobić popcorn błyskawiczny i wrócił do pokoju powrotem, wraz z pełną po brzegi miską popcornu, oraz włączył telewizor na dany kanał. Program się zaczął, prowadziła go ciemnoskóra, czarnowłosa, przy kości kobieta, mająca długie, gęste loki, ubrana w obcisłą sukienkę, która miała ją rzekomo wyszczuplić.(Jest, pierwszy w historii opis xD)Ross, oglądał go z zaciekawieniem, ale w pewnym momencie(wiecie w którym) ujrzał na ekranie tą samą dziewczynę, którą spotkał z Avanem w kawiarni i okazało się, że będzie ona miała rolę w serialu, a co gorsze, będzie ona główną bohaterką. Dowiedział się też, że Tricky zostanie wydalona ze szkoły, gdyż jej rodzice próbowali przekupić firmę, aby miała ona główną rolę, gdyż ona sama nie potrafiła sobie sama zapewnić miejsca. Czyli jednak świat jest mały.- pomyślał.
Teraz był już w pełni załamany, nie dość, że musiał zachowywać się wrednie, chamsko dla głównej bohaterki, to była to akurat dziewczyna, którą kiedyś spotkał. Wiedział, że musi się z tego jakoś wyplątać, ale nie chciał łamać danej obietnicy, mimo, że była ona nie potrzebnie złożona. Przecież mógł wyplątać się, nie zgodzić, ale chciał się poniekąd zemścić, a los był taki perfidny wobec niego, że postanowił właśnie tak. Wiedział, że ta dziewczyna spełniła swoje marzenia, ale  za niedługo, mogą one się rozwiać w rozpaczy, smutku i być może nawet przerodzą się w nienawiść, lub zupełnie odwrotnie. . .
&Minęło trochę dni, zbliżały się wakacje, za nie długo będą musieli wyjechać do Los Angeles ci wszyscy uczniowie, którzy za niedługo staną się częścią ekipy serialu. Już podostawali scenariusze, które powinni już po części umieć na pamięć, ale teraz muszą się postarać także o dobre oceny końcowe, które będzie tak trudno zdobyć po tej wielkiej mieszaniny stresu, szczęścia oraz bezradności., szczególnie pewnemu chłopakowi, który przeżył tak wiele ale i tak mało w porównaniu, co los dla niego przygotował. W ciągu tych dni owy blondyn, wciąż był strasznie zmylony swoimi myślami, mógł po prostu pomyśleć: „Niech się dzieje co ma”, ale nie potrafił, nie był z tego typu osób, dla niego jedne mały problem, był wielki i trudny, strasznie liczył się ze wszystkim. Atmosfera między nim, a mamą się poprawiła, jego rodzicielka była z niego niezwykle dumna, ale on nie dostrzegał tego, przez swoje kaprysy, które można by nazwać myślami. Trudno mu było również opuścić dom oraz oddzielić się od matki, mimo, że był już w trzeciej gimnazjum, nie wiedział co ma myśleć, a jednak. Zaszywał się z pokoju razem z tymi kaprysami i rozmyślał, nie gadał, ani z Kim, ani z Avanem, ale czekała go niespodzianka, po którą nie musiał nigdzie wychodzić, chyba, że z pokoju.  Usłyszał dzwonek do drzwi, czekał, aż matka otworzy, ale zawiódł się i po kilku minutach podszedł do drzwi. Stał w nich Avan, gdy tylko spojrzał na rosa trochę się przeraził, gdyż miał podkrążone oczy, rozczochraną fryzurę i gburowatą minę, nawet się nie przywitał.-Hej, jak tam?- Zaczął próbując rozładować atmosferę.-No, jakoś jest.- Odpowiedział zupełnie przeciwnie, niż zawsze.-Mogę wejść?-No, wchodź.- Powiedział niechętnie, po czym zamknął drzwi i poszedł w stronę pokoju, a za nim przyjaciel. Usiedli na jego łóżku i zapanowała cisza, którą po chwili przerwał Avan.-Czemu jesteś taki jakiś dziwny, dziwnie się zachowujesz?- Jak zwykle zaczął od konkretów.-Oglądałeś program?- Odpowiedział nawet nie patrząc na rozmówcę.-Jaki?-Wygrane życie, chociaż takie nie jest.- Burknął brązowooki.- Nie, ale co się stało? Przecież jest fajnie, powinieneś się cieszyć.-Niby z czego, nie oglądałeś, nie wiesz o co chodzi!- Krzyknął, co bardzo zdziwiło Avana, Ross nigdy taki nie był, musiało się coś stać, żeby to przerwać, może to dlatego, że  tyle przebywał sam-pomyślał.-Jak wolisz, myślałem, że ucieszy cię zemsty.-Nie, idź już.- Wskazał ręką na drzwi.-Okej, wyluzuj, Nara.-Machnął ręką i patrzył na Rossa oczekując odpowiedzi. Ale jej nie uzyskał więc wyszedł. Szedł ciemnymi schodami i spotkał matką, któ®a ledwo co chodziła, ale uśmiechał się od ucha od ucha.-Dzień dobry Avanku, idziesz już? Czemu?- Powiedział pogodnie.-Dzień dobry, tak,  do wiedzenia.- Uśmiechnął się po czym wyszedł. Ale przed drzwiami stała Kim. Chłopak nic już nie powiedział, stał tylko jak wryty, a ona go jeszcze bardziej zatkała.-Dzwonek był zepsuty. Dzięki za otworzeni drzwi, a teraz czy mogę wreszcie wejść, czy może będziesz tak stał, tak jak stoisz i…- Wzięła oddech.- No po  prostu przepuść mnie! Boże co za tępak…- Przekręciła oczami i weszła, po czym kolejny raz się odezwała tym razem do matki Rossa.-Dzień dobry, Gdzie jest Ross?- Y…Dobry, na górze.- Gdy tylko blondynka się oddaliła.- Ach, te dzieci..- Powiedziała matka.Gdy Kim była już na górze, nie pukając weszła i na powitanie krzyknęła:- Co Cię tak walło, że się tak zachowujesz?- On się nie odezwał.-Powinieneś się cieszyć, a nie wszystkich wokoło unikać, co się stało?- Obniżyła już ton.-Nie rozumiesz, Tricky nie ma roli, ma ją dziewczyna z kawiarni.-No i?- Wtedy dopowiedziałem jej historię, gdyż ostatnio nie powiedziałem całej.-Ty jesteś jakiś porąbany, a ten twój przyjaciel jeszcze bardziej, szkoda mi ciebie, ale rób co chcesz. Ja bym na Twoim miejscu dawno bym już nie zadawała się z taką osobą, on cię wykorzysta i nic więcej. Nara.- wyszła uświadamiając mi jedną rzecz…

_________________________________________________________________

Hejka! Więc na początku chciałabym Wam bardzo podziękować, że mimo tak długie przerwy nie opuściliście mnie i chciałabym Wam coś pokazać. Uważam, że niezbyt mi wyszedł ten i poprzedni rozdział , z resztą wszystkie są takie se, ale spróbuję pisać lepiej. Chciałam zrobić ROZDZIAŁ trochę dłuższy, ale lepiej żebym teraz dała niż z tym zwlekała, a więc pojawił się dzisiaj ten rozdział. 


Ostatnio mi się trochę nudziło, więc narysowałam sobie tego króliczka, albo kozę, nie umiem wybrać, czy to będzie królik czy koza, a może coś innego. Pomożecie?
Wyszedł mi średnio, ale z pośród całej niedokończonej rodziny chyba najlepiej :/ xD
Pa!!!

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 11 "Zadziorna czy nieśmiała" Cz.3



- My baby, że w kiblu siedzimy?- Zażartował Avan kilka sekund po tym, jak weszliśmy do środka. No w sumie miał racje, ale „+” był jeden- To nie była damska ubikacja. Podroczyłbym się trochę z nim ale nie było sensu i oczywiście czasu, którego naprawdę mało nam do dzwonka zostało. On chyba zauważył moją postawę, więc  zamilkł, przynajmniej w tej sprawie.
-Ja też muszę pogadać z tobą.-Nie ukrywam zaskoczył mnie to, ale też jego gest,  przegryzł wargę lekko, w taki  sposób, w jaki zawsze podrywał dziewczyny ( ha ha xD Co ja wymyśliłam xD) ten punkt stanowił 1/80 z innych punktów oraz podstaw, które mnie nie obchodziły, ale znałem większość z nich- niestety znałem. Wiedziałem, że chodzi o dziewczynę, skąd? Otóż te jego niektóre punkty „Jak poderwać dziewczynę?” (zupełnie mi obce, nie wiem skąd się to wzięło xD) przeobraziły się w przyzwyczajenia, na szczęście tylko jedno, a więc mnie musiałem reszty zapamiętywać.(xD)
-Postanowiłem umówić się z Laurą.- Dorzucił prosto z mostu,  pewności siebie mu nie brakowało, z resztą zawsze taki był- walił prosto z mostu i ranił wiele serc, miał już to doskonale wyćwiczone, ale trochę pokory nie zaszkodziło by mu. Zdumiewało mnie to, co powiedział, ale w sumie to byłę w jego stylu, zdradzanie dziewczyn to taki nałóg,  zdążyłem się już przyzwyczaić.
-Dobra, to może teraz moja kolej na poprowadzeni historii. Po jakiego grzyba nagle wspomniało ci się o tej…Hm…La…Laurze?- Stanowczo zaprotestowałem (xD Co ja piszę?) machając ręką, gdy zgadywałem imię.
-Dręczą mnie te…No te…-Zacinał się.
-Wyrzuty sumienia.- Dokończyłem beznamiętnie. Przygotowałem się już emocjonalnie na wstrząs, którego chyba nie było, albo byłem w pół głuchy na półkulę mózgu odpowiedzialną za zaskoczenie, albo wyskakiwanie oczu z orbit.
-No-Odpowiedział.- Dlatego teraz zadzwonię do niej.- Dokończył, tylko teraz zmniejszą pewnością.
-Tylko tyle?- Upewniłem się.
-Chyba tak.- Odpowiedział drapiąc się po swoich czarnych włosach.
-Okej to dzwoń!- Przewróciłem oczami odwracając się w stronę ściany, moje zachowanie mnie zaskoczyło.( zrobiłam go na trochę nie miłego, a miał być bardzo miły:/) Avan wyciągnął z spod bluzy kartkę oraz smart fon i zaczął robić swoje. ( nie mylić z sikaniem xD)
Rozmowa, której nie słyszał Ross:
A- Siema, to ja Avan, chciałem się z Tobą…
L- Umówić, tak?- Wypowiedziała obojętnie, co zupełnie nie pasowało do jej charakteru za czasu pierwszego spotkania.-Wiem, że chodziło wyłącznie o zakład i, że dzowonisz z przymusy tego blondaska.
-Wcale nie, męczyły mnie te wyrzuty sumienia.
-Może i Cię męczyły, a może i nie. Ale byłam dla Ciebie taka miła, bo nie chciałam robić afery i nie lubię takich podrywaczy, co mają jedną za drugą, a w tył się nawet nie popatrzą. I umówię się z Tobą żebyś nie musiał mieć tych swoich  wielkich wyrzutów sumienia i ja z resztą też.
-To może dzisiaj o 18:00, gdzie mieszkasz?
- Strigchsite 81 L.A.
-To…-Rozłączyła sięnie dając kończyć zdania Avanowi.
-Umówiłeś się?
-Y… Tak- Uśmiechnął się sztucznie
-Co jest?- Zapytałem widząc mimikę.
-Y… Bo to dzisiaj.- Skłamał, wiedziałem, że nie o to chodzi, ale chciałem dać mu spokój i tak wystarczająco się poświęcił.
           &
Był już prawie koniec lekcji, do dzwonka zostało dosłownie parę sekund. Nagle zadzwonił, po czym wszyscy rzucili się do drzwi, od dawna mając już spakowane torby. Ja również pobiegłem w ich stronę próbując się jakimś cudem przepchać przez taki gmach ludzi, w końcu udało mi się to.
        &
                         ( Z perspektywy widzenia Avana)                          
Była już 16:00, a ja jeszcze nie wiedziałem co będzie na randce, a może na pseudo randce. Niby mi to wisiało, a jednak było to jedno wielkie bagno, z którego mogę się jedynie sam wyciągnąć. Muszę jakoś przekonać Laurę, że jednak mi zależy, tylko jak, skoro prawie wcale tak nie jest, a swoją drogą niech to wisi, jak wisi. Nie chcę wyjść na jakiegoś wielkiego romantyka, ale muszę się postarać, te cholerne, prawdziwe randki z taką dziewczyną są do dupy, co ja mogę powiedzieć, to nie mój typ i zawsze to dziewczyny się starały nie ja! W końcu  wpadłem na pomysł, żeby pójść do kina, albo do parku, ale park chyba nie był by dobrym pomysłem, bo ktoś mógłby mnie zauważyć, ale może… Najpierw do kina, ale na co? Może na „Iluzjoniści”, albo na jakąś komedię, jaka to leci? Może "Iluzjoniści" ciekawie się zapowiadało, ale chyba to nieodpowiednie,a więc na „Jeszcze większe dzieci”? (nie oglądałam L) No to teraz cena…  Bilet kosztuje 10 dolarów, plus jeszcze popcorn i kola, czyli… Matma jest głupia, wezmę 50 dolców i jest git! (dziwnego słowa użyłam, ale okej) To potem do parku… A do tego trzeba piknik, czy nie? Ja się nie znam, zawsze to dziewczyny wszystko organizowały, ja  się załamię nerwowo (xD) Tyle problemów z powodu jednego głupiego spotkania, ale może będzie fajnie? Albo nie, bo będę… Ja tu przepalę swój mózg!!! Będzie bez koszyk, będzie tylko romantyczny spacerek, pogawędka i… Się załamię… Zrobię nam po prostu jakieś kanapki czy ciastka i będzie dobrze, chyba mamy jakieś pierniki, czy tam ciastka… Pobiegłem na dół do kuchni i odpowiednio się przygotowałem…
&
W rezultacie uzyskałem koszyk, w którym znajdował się koc piknikowy, ciastka, sok, woda i sałatka. Patrząc na to strasznie się przyłożyłem, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz... Następnie się ubrałem, gdyś (xD) dochodziło już w pół do osiemnastej. Po 15 minutach wyszedłem z domu wraz z koszykiem i portfelem. Po chwili znalazłem się przy ogromnym domu Laury, miał on chyba ze 4 piętra i był dosyć szeroki, nie był on otynkowany, widać było piękne czerwone cegły, które dodawały jeszcze więcej uroku temu domowi, po chwili ujrzałem też mieszkankę  domu, miała włosy luźno opuszczone na ramiona, czerwoną bluzkę na ramiączkach z wielką kokardą zawiązaną w pasie, miała również białą prostą spódniczkę ponad kolana, oraz czerwone półbuty na niewielkiej koturnie tego samego koloru, wyglądała bardzo ładnie, zagapiłem się na nią i nie odrywałem  wzroku.
-Cześć, cześć ….Cześć!!!- Wtedy ocknąłem się.
-Cześć, ładnie wyglądasz.
-Dzięki, ale proszę nie rób mi więcej przykrości i nie udawaj.
-Nie udaję, ładnie Ci tak.
-Y…Dzięki, ale to nie chodzi o to. Naprawdę oszczędź mi przykrości.
-Dobra, Chodźmy.
-Ale gdzie?
-Najpierw do kina, a później…- Przerwałem, wpadł mi pewien pomysł do głowy. Milczałęm przez dłuższą chwilę.
-To gdzie pójdziemy?
-No do kina.
- A później?- Myślałem, jak ją rozgryźć, na nią nie działa taki flirt, ale inny…
-Niespodzianka.
-Aha, to fajnie J. Nie myślałam, że się tak zaangażujesz, myślałam, że po prostu pójdziemy gdzieś i koniec.- Ja też tak myślałem.
-No bo gdzieś pójdziemy.- Odpowiedziałem po chwili namysłu.
-I dlatego byłam dla ciebie trochę nie miła, no bo…- kontynuowała nie zważając na moje słowa.- A to nie ważne.
-Dobra.- Powiedziałem beznamiętnie.

-To tu, chodźmy już.- Wziąłem ją za rękę, ale się wyślizgnęła, nie ponowiłem więc próby. Skierowaliśmy się w stronę wejścia, a ona ku mojemu zaskoczeniu chwyciła mnie za rękę i powiedziała:
-Przepraszam, ale jeszcze nigdy nie byłam na żadnej randce.-Przerwała.-Jeśli można to ją nazwać, więc jakby to powiedzieć nie wiem, jak się zachować, bądź wyrozumiały wobec mnie, okej?
-Dobra.-Odpowiedziałem, no bo co innego miałem powiedzieć, że nie? To byłoby nieodpowiednie w takiej sytuacji. I wcześniej myślałam, że nie zadzwonisz i że w ogóle nie przyjdziesz, ale pomyliłam się. A tak w ogóle na co idziemy?
- Na "Jeszcze większe dzieci".
-A...To fajnie :/- Powiedziała niezbyt przekonująco szczerząc swoje zęby.
-No to na co moglibyśmy iść?
-Może na "Iluzjoniści"?
-Okej, też tak na początku myślałem, ale dobra.- Po chwili znajdowaliśmy się przy sali oraz budce z colą i popcornem. Kupiłem każdemu po jednym opakowaniu, zapłaciłem wręczyłem Laurze i mnie. Ona odpowiedziała, jak zwykle "Nie trzeba było" i weszliśmy do sali oraz usiedliśmy na miejscach. Okazało się, że przesunęli film o pół godziny, więc musieliśmy siedzieć te chwilę w sali. Ja zrelaksowałem się i lekko zamknąłem oczy i na chwilę zasnąłem.
&
Gdy się obudziłem zauważyłem, że cała sala jest pełna, dostrzegłem również Rossa, siedział obok jakiejś dziewczyny, to była moja dziewczyna. Wysoka brunetka, niższa ode mnie, co prawda jakaś 6 dziewczyna ale jednak moja dziewczyna.  Podszedł do mnie, ja wstałem.
-Możemy na słówko?- Spytałem ostro.
-A co my...
-Zamknij się i chodź!-Poszedł za mną. Gdy byliśmy już na boku, zacząłem spór.
-Co ty odwalasz?- 
-To co ty uważasz za codzienność.- Odpowiedział bez najmniejszego zająkniecia.
-Ale w takiej chwili?
-Jak ty robisz tak codziennie.
-Ale o co ci chodzi, przecież zależało ci na tym aby ta dziewczyna szła na randkę.
-Ale nie takim kosztem. Nie jej kosztem.
-Co ci odwala Ross?! Nie rozumiem...
-To nie Ross!
-To kto?
-Może zrozumiesz...A może nie...- Zaśmiał się lekko, aż drwiąco. Więc wyszedłem z sali, sam nie wiem dlaczego, po czym wróciłem, przekraczając drzwi, dosłownie.  Nie przeszedłem przez nie, ale nad nimi, a moim oczom ukazały się dwa obłoki: Jeden zielony, drugi różowy. M,Śpiewały one pewną melodię... Przy dłuższym nasłuchaniu się jej odkryłem w niej słowa, Jeden śpiewał:
"To różowy sen!", a drugi:
"To zielony sen" I tak w kółko i w kółko.
A ja wmawiałem sobie "To tylko sen" I rzeczywiście nim był, bo po chwili obraz sie zamazał, a ja znalazłem się we właściwym świecie...


Z GÓRY PRZEPRASZAM Z A TEN OKROPNY OBRAZEK...NIE MAM TALENTU, ALE TEŻ CZASU....
___________________________________________________________________________________
Na początek pragnę Wam BARDZO, BARDZO, BARDZO.....Podziękować za te wejścia i motywację ;) Jestem przeszczęśliwa, bez Was nie byłoby rozdziałów :*A teraz czas na bonusik, który Wam obiecałam. No i hejcia! :*
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale prawie wogóle dostępu do konta nie mam:( Mam nadzieję, że rozdział ujdzie... I teraz czas na bonusik...
KONKURSIK
Widzicie to zdjęcie, wy zdecydujecie, która chmurka będzie zielona, a która różowa. I musicie rozwiązać zagadkę, a mianowicie, jak mają na imię?
 Z drógą chmurką jest łatwiej, ale z lewą trzeba pokombinować, a teraz podpowiedź:
SPÓJRZ NA GRANICE "KOLORU" CHMUREK (TA LINIA NA ŚRODKU) JEDŹ OD GÓRY DO DOŁU NAD GŁOWĄ CHMURKI B. A CHMURKA A MA NA TWARZY WYMALOWANĄ ODPOWIEDŹ, Z INNEJ PERSPEKTYWY, ALBO STRONY....
PS. Popatrzcie na obrazek i możecie zauważyć, że są elementy zawarte w rozdziale, na przykład noga nad drzwiami, jeśli można to tak nazwać zważając na rysunek xD Albo oczy wyskakujące z orbit oznaczające zaskoczenie. Przepraszam za jakość, ale miałam mało czasu i to miało być takie byle jakie, żeby było śmieszniej- chyba xD