sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 18 "... wody, która okazała się być lodem"

Była cała w pocie, niemiłosiernie od niej śmierdziało, wyglądała równie podobnie. Po tym, jak potknęła się wpadając do błota, miała praktycznie całe ubranie brudne.Włosy miała w nieładzie, oraz tusz rozmazany na twarzy. Jej mina również nie wróżyła nic dobrego. Teraz wyglądała, jakby uciekła z więzienia. Wszyscy omijali ją szerokim łukiem. Postanowiła najpierw wrócić do domu, a raczej wynajętego mieszkania, które utrzymywała z własnych zaoszczędzonych oraz zarobionych w bibliotece pieniędzy.
Był jednak nie mały problem. Jej dom znajdował się jakieś kilkanaście kilometrów od niej, nie zabrała ona również ze sobą żadnych pieniędzy, ani legitymacji oraz najmniejszej ochoty na cokolwiek. Była głodna i spragniona, od ostatniego dnia niczego nie włożyła do ust, oprócz dwóch miętówek, które zawsze znajdowały się w jej torebce. Nie mogła także pojechać autobusem, gdyż nie kursowały one w okolicach jej domu. Jedynym wyjściem była piesza wędrówka do domu. Nie był może to koniec świata. Ale coś śladowo mniejszego - wielkie upokorzenie oraz zmęczenie.
Więc rozpoczęła wędrówkę, z wielkim wysiłkiem stawiając krok za krokiem.
 
  Po długim dwugodzinnym marszu wreszcie ujrzała swój blok. Nareszcie! Mogła wreszcie paść plackiem na łóżko i nic więcej. Ale musiała jeszcze pokonać schody, Choć nie były one największym wyzwaniem.
Na klatce ujrzała paru pijanych chłopaków około 20 ( wiek).
Była bardzo słaba, wycieńczona, gdyby ją zaatakowali nie dałaby rady nawet uciec. Nie miała tez przy sobie telefonu, aby udawać, że z kimś rozmawia ani też nic do obrony własnej. Wyglądała fatalnie, z łatwością mogli by się jej doczepić. Chociaż... Przecież wyglądał jak kryminalistka. Mogli by również się jej przestraszyć, albo zatłuc na śmierć. Tacy goście, w szczególności pijani i prawdopodobnie naćpani są bardzo nieprzewidywalni. Nie wiedziała co zrobić, ale w końcu musiałaby wejść do budynku. Przymknęła powieki zrobiła głęboki wdech, otworzyła drzwi i weszła. Poczuła charakterystyczną, odrażającą woń alkoholu, oznaczała ona to, że nie było już odwrotu.

Ku jej zdumieniu oni tylko się rozsunęli robiąc miejsce na przejście i przerażeni nawet na nią nie spojrzeli. Czyli jednak? Nawet oni wzięli ją za uciekinierkę z więzienia, a może nie byli jeszcze aż tak pijani? Było to już nieistotne... Udało się jej jakoś przejść, to najważniejsze. Teraz zostały do pokonanie jej już tylko schody. Gdy tylko znalazła się pół piętra od swoich drzwi ujrzała przed nimi dość duży pakunek. Paczka? Przecież nic nie zamawiała. Owinięta w szary papier przesyłka z pewnością do niej nie zależała. Dziewczyna podeszła do zawiniątka i zerknęła na nie.
" Laura Marano "- widniał na niej odręczny napis, który dość trudno było odczytać. Oprócz jej imienia i nazwiska na paczce nie znajdowało się nic innego. Zdziwiona dziewczyna weszła do niewielkiego mieszkanka liczącego zaledwie 4 pokoje- łazienkę, kuchnię, sypialnie w której znajdował się nieduży telewizor plazmowy, który Laura zakupiła dość niedawno,,oraz bardzo wąski przedpokój.  Dziewczyna zdjęła buty i weszła wraz z paczką do sypialni i delikatnie rozpakowała ją. Ktoś z niej kpi?! W środku znajdował się sześciopak piwa w butelkach, a nad nim położona została kartka. W pierwszej chwili Laura rzuciła kartką o podłogę nawet na nią nie spoglądając, lecz po chwili podniosła ją. Otworzyła i znieruchomiała
" Czemu się nie dołączyłaś? Taki ciężki dzień, to ci pomoże."- Na tym miejscu skończyła, nie chciała dalej czytać, to był jakiś absurd. Jak oni mogli... Zaraz przecież skąd ci na dole mogli wiedzieć o wszystkim, to wszystko jest takie pogmatwane...
- To jest chore!- Wrzasnęła na cały głos. Nie potrafiła się od tego powstrzymać. Niech straci, a przeczyta dalej... Postanowiła.
" Ah... Spokojnie. Nie chcesz- to nie ! Dlatego masz swoje.
                                                         - Buziaczki <33 br="" szy.="" ten="" wy=""> Zaczerpnęła głęboki wdech- nie pomogło. Skrywała w sobie wielką bombę furii, która w każdej chwili może wybuchnąć. Równie dobrze na bluzce mogłaby mieć napisane " Zbliżysz się - Zabijam!" Jej pierwszą ofiarą miała być butelka. Wzięła ją do ręki i z całej siły cisnęła w ścianę. W pewien sposób poczuła wielką ulgę, sięgnęła po kolejną butelkę. Spojrzała na ścianę - wyglądała masakrycznie, Laura weszła do sypialni i opadła na łóżko powstrzymując się przed przed kolejnym rzutem butelką o ścianę. Szkoda, że nie ma takiej dyscypliny, ona z pewnością była by w niej mistrzem. Mimo iż trudno w to uwierzyć to ściana wyglądała jakby ktoś wylał na nią kilka wiader wody, która okazała się być lodem.W stanie ciekłym została na ścianie po jakimś czasie spływając, a pozostała w stanie stałym Przecięła się na wpół i tak kilkanaście razy. Efekt nie był za ciekawy i dodatkowo śmierdziało od niego alkoholem na kilometr.
   Dziewczynie w tej chwili wszystko stawało się być obojętne, rodzina ją wywaliła na zbity pysk, Chłopak o blond włosach olał cały jej wysiłek, ma jakiegoś durnego prześladowce, wygląda, jakby przed chwilą wyszła z więzienia, a na dodatek jest bliska pójścia do psychiatryka. Otworzyła butelkę raniąc się w palec (kapsel :/) i wyrzucając go jak najdalej, po czym wzięła łyka, zaczęła się dławić, po czym wypluła całość na dywan, wciąż się dławiąc i pokaszlując.
- Co ja robię?- Butelka wypadła jej z rąk, zaraz potem usłyszała dzwonek do drzwi. Kto to? To mógł być on, lub ona. To mógł być ten prześladowca, co ma zrobić? Nie otworzy.
Minęło jakieś kilka minut usłyszała, brzęk przekręcanych kluczy. O nie, zostawiła je!
- Laura? - Usłyszała głos...
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz